Akt pierwszy:
Trzy sekundy
Potrzebowałaś trzech sekund, by podjąć decyzję.
I to były najdłuższe trzy sekundy w całym twoim życiu.
Pierwsza była niczym niebo.
Nigdy nie wierzyłaś w Boga, ale w tej chwili miałaś wrażenie, że to on postawił go na twojej drodze. Uwielbiałaś jego głos, nawet wtedy, gdy na ciebie krzyczał. Uwielbiałaś jego śmiech, choć tak często cię nim zarażał. Uwielbiałaś sposób, w jaki jego ramiona chroniły cię przed upadkiem. I uwielbiałaś wyczuwać jego dłoń w swojej. W takich momentach trafiałaś za życia do raju, choć wątpiłaś w jego istnienie. Był twoim lekiem na zło świata. Narkotykiem. Osłodą gorzkiej i bolesnej egzystencji. Otchłań właśnie próbowała ci to wszystko zabrać.
Nie mogłaś ponownie stracić całego świata.
Druga przypominała ziemie.
Ktoś wyrzucił cię z nieba i wylądowałaś na bruku z głośnym hukiem. Podniosłaś się, jak jeleń, którego przyjechała kiedyś ciotka, choć w przeciwieństwie do niego nie kopnęłaś kopytem w maskę samochodu. Głównie dlatego, że nie miałaś kopyt i nikt cię nie potrącił. Przecież ludzie wielokrotnie sprowadzali cię na ziemie. Nigdy wcześniej, jednak to tak cię nie dotknęło. Dopiero obserwując rosnące przerażenie w jego oczach, poznałaś prawdziwe oblicze bólu. W ten oto sposób chłopak dzięki, któremu trafiałaś do nieba, jednocześnie cię z niego wykopał. Chyba jednak do końca tego nie przemyślał. Nie byłaś w końcu już strachliwą ośmiolatką.
Byłaś dziewczyną, która jest w stanie podpalić świat i z uśmiechem podziwiać trawiącego go płomienie.
Trzecia była, jak piekło.
Powinna ogarnąć cię pustka i bezsilność. Powinnaś trwać w otępieniu razem z resztą, a tymczasem twoje ciało napędzała adrenalina. Teoretycznie nie mogłaś zrobić nic. Ta myśl nasączona piekielną męką złamała ci serce na dwie niekoniecznie równe części. Nigdy nie należałaś do grona księżniczek, czekających na rycerza. Wolałaś sama uciec z wieży i rozprawić się ze smokiem. Dlaczego niby teraz miałaś pozostać bezsilna? Choć zniknął w bezdennej ciemności to ciągle miałaś przed oczami jego twarz. To wystarczyło. Odetchnęłaś głęboko. Na twoich ustach uformował się pokrętny uśmiech. Ścisnęłaś mocniej sztylet i podchodząc do krawędzi urwiska postawiłaś jeden krok za dużo.
Podczas czwartej sekundy, kiedy to spadałaś z olbrzymiej wysokości, nie słuchałaś wcale krzyków przyjaciół. Przez głowę przeszła ci jedna myśl. Skierowałaś ją do słodyczy nieba, twardości ziemi i cierpień piekła w postaci tego jednego chłopaka.
Nie mogłam pozwolić ci samotnie ratować świata. Jakby ci się udało uważałbyś się za lepszego ode mnie, a oboje wiemy, że to byłoby kłamstwo.
Akt drugi:
Upadek
Modliłeś się. Codziennie. Do Boga, który nie słuchał twoich próśb. Płakałeś żarliwie, prosząc go o cofnięcie czasu. Krzyczałeś z rozpaczą, chcąc, by mama wróciła do domu. Do ojca. Do ciebie. Dorosłeś, nie odwracając się od nadziei. Ciągle była przy tobie, kiedy ją odwiedzałeś. Nie opuszczała cię, gdy kobieta wrzeszczała na twój widok, wyrywała się z miejsca i próbowała uwolnić z krępujących ją więzów. Cały czas wierzyłeś, że będzie dobrze. I nagle przestałeś.
Rozumiesz. Po wielu latach udręki zrozumiałeś wszystko. Po wielu latach obwiniania i nie akceptowania samego siebie pojawiło się zrozumienie. Pojawiło się wraz z z nią i sarkastycznym uśmiechem. Ciągle przypominałeś sobie wasze, prawdziwe i pierwsze spotkanie. Było słodkie. W tonacji raczej moll. Stała naprzeciwko, wpatrując się w ciebie tymi swoimi do bólu zielonymi oczami. Widziałeś w nich źle skrywaną pogardę i kpinę. Nie wiedziałeś natomiast, skąd u takiej dziewczyny brało się tyle nienawiści, która zatruwała jej serce i krzywiła osąd.
Czujesz. Nie wszystko było proste. Och, wręcz przeciwnie! Na początku nie rozumiałeś niczego, a zwłaszcza jej zachowania... Była niedostępna. Wredna. Ostrzegali cię, że zbliżenie się do niej graniczy z samobójstwem. Mieli rację, choć nie do końca w taki sposób, jak myśleli. Świat się skończył. Świat nie istniał. Świat, jaki znałeś runął do morza pewnej nocy, a ty upadłeś razem z nim.
Nienawidzisz. To ona znalazła do ciebie drogę w labiryncie niewypowiedzianych słów. To ona wyciągnęła do ciebie dłoń jako pierwsza. To ona pomogła ci wstać. I zrozumiałeś. Pojąłeś całą jej nienawiść. Całą jej potęgę i gorycz. I najgorszym faktem nie okazała się bezsilność. Najgorszym faktem była sama prawda i to, że zacząłeś nienawidzić razem z nią.
Walczysz. Codziennie. Popełniłeś wiele błędów. Ufałeś nie zawsze tym ludziom, co trzeba. Pozwalasz odbierać jej oddech. Właściwie robisz to nieświadomie. Masz wrażenie, że w jej dłoniach jesteś jedynie marionetką, choć są chwile, w których oboje zapominacie o nienawiści. Boisz się ich i nie możesz doczekać jednocześnie. Skradła ci serce, zostawiając w jego miejscu krwawiącą ranę. Chyba nawet nie chcesz, by się zagoiła. Czując ból, przypominasz sobie o życiu. Musisz walczyć, by przetrwać. By nie stała się twoim końcem. By nie stała się twoją śmiercią.
To byłaby piękna śmierć.
Czujesz. Nie wszystko było proste. Och, wręcz przeciwnie! Na początku nie rozumiałeś niczego, a zwłaszcza jej zachowania... Była niedostępna. Wredna. Ostrzegali cię, że zbliżenie się do niej graniczy z samobójstwem. Mieli rację, choć nie do końca w taki sposób, jak myśleli. Świat się skończył. Świat nie istniał. Świat, jaki znałeś runął do morza pewnej nocy, a ty upadłeś razem z nim.
Nienawidzisz. To ona znalazła do ciebie drogę w labiryncie niewypowiedzianych słów. To ona wyciągnęła do ciebie dłoń jako pierwsza. To ona pomogła ci wstać. I zrozumiałeś. Pojąłeś całą jej nienawiść. Całą jej potęgę i gorycz. I najgorszym faktem nie okazała się bezsilność. Najgorszym faktem była sama prawda i to, że zacząłeś nienawidzić razem z nią.
Walczysz. Codziennie. Popełniłeś wiele błędów. Ufałeś nie zawsze tym ludziom, co trzeba. Pozwalasz odbierać jej oddech. Właściwie robisz to nieświadomie. Masz wrażenie, że w jej dłoniach jesteś jedynie marionetką, choć są chwile, w których oboje zapominacie o nienawiści. Boisz się ich i nie możesz doczekać jednocześnie. Skradła ci serce, zostawiając w jego miejscu krwawiącą ranę. Chyba nawet nie chcesz, by się zagoiła. Czując ból, przypominasz sobie o życiu. Musisz walczyć, by przetrwać. By nie stała się twoim końcem. By nie stała się twoją śmiercią.
To byłaby piękna śmierć.
***
Kiedy pisałam "to" w nocy wydawało się mieć sens. Początkowo byłam tez zadowolona, ale przeczytałam całość kilka razy i wrażenie prysło niczym bańka mydlana. Hm... Nie odpowiadam za regularność dodawania rozdziałów, ale ta historia będzie stosunkowo inna od wszystkiego, co dotychczas pisałam. Zdjęcia bohaterów wykonałam sama. Tak, wiem, nie są superhiperekstra, ale mi się podają i to się liczy. Ugh, wakacje! Come back! *koniec mojego bredzenia*
Dziękuję, że poprosiłaś mnie żebym to przeczytała. Bardzo mi się spodobało. Na początku kiedy zobaczyłam szablon uśmiechnęłam się delikatnie. Sam bardzo mi się spodobał i pasowałby mi na Prawdę, ale nie mam odpowiedniego programu a instalacja trwa wieki. Trochę to dziwne, ale jak zaczęłam czytać to nie wszystko się załadowało i czytałam w ciemno. Nie wiedziałam jaka jest tematyka. Na początku pomyślałam, że romans. Później, że coś z upadłymi aniołami.
OdpowiedzUsuńOch, piękny ten prolog. Nie mogłam się oderwać od czytania. Chciałam oglądać film na tvn, ale tylko mnie rozpraszał. Kiedy zorientowałam się, że jest tak jakby druga część, trochę się zdziwiłam. Jak na mój gust pasowałaby tylko ten akt pierwszy.
W połowie aktu drugiego, zerknęłam ile jest komentarzy. Zero! To niewybaczalne. Jest 600 wejść i ani jednego komentarza.
Troszeczkę mnie na koniec zatkało. Ja chcę cd! :)
A przy kolejnym załadowaniu ukazały się podstrony. I bohaterowie. Och, zdjęcia, cytaty i cała reszta. Cud miód i orzeszki. :D
Fantasty! Przyznaję się to będzie trzeci blog z tej kategorii, który będę czytać.
Mam pytanie czytałaś trylogię Trylle? Jest podobna sytuacja z relacją matki z dzieckiem. Ona chce go zabić i idzie do psychiatryka.
Już lecę dodać Cię do obserwowanych.
Pozdrawiam i weny życzę :D
PS. To o czym pisałaś pod prologiem... Radzę tekst przeczytać dwa razy pod względem czy mi się podoba, co bym zmieniła. Potem możesz to czytać tysiąc razy pod względem błędów, nie skupiając się za bardzo nad znaczeniem zlepku słów. Ja tak robię, ale jako dyslektyk i tak je popełniam.
Ha! Zmieściłam się w jednym komentarzy. A już myślałam, że będę musiała to rozbijać. Och, ale z tą czcionką to ja nie mogę przeczytać to co napisałam...
UsuńTak, ale narracja będzie trochę zmieniana między dwójką bohaterów, bo inaczej nie byłoby poglądu na całą sytuację. :)
UsuńTak, czytałam, chociaz tutaj będą zupełnie inne motywy. No i ogólnie bardzo mi miło, ze Ci się podoba! :D I zmieniłam czcionkę, bo faktycznie nic nie było widać O.o
No to tak.. Z lekkim opóźnieniem, ale komentuję.
OdpowiedzUsuńSzperam w zakamarkach pamięci, ale jakoś nie mogę sobie przypomnieć czegoś, co Ty napisałaś, a mnie by się nie spodobało. A dość dużo tego było, chyba sama przyznasz. Wszystko mi się podobało, tylko niektóre rzeczy bardziej. I ten prolog zdecydowanie zalicza się do tego "bardziej".
Ten poprzedni też był dobry, naprawdę, podobał mi się, ale był.. Taki zwyczajny. Zbyt zwyczajny jak na tak niezwyczajną historię, na jaką się zanosi - to będzie coś innego, prolog też musiał być inny, bo to przecież on jest odpowiedzialny za nasze pierwsze wrażenie, które skutkuje rozbudowaną opinią na temat opowiadania. Tutaj to zdecydowanie idzie na plus (jakkolwiek nie-po-polskiemu by to zabrzmiało :P).
Prolog składa się z dwóch aktów (co tak jakoś od razu przypomniało mi SŻ) i mimo generalnie podobnej koncepcji obie części są inne. Każda podobne emocje wyraża w nieco jednak inny sposób, wskazując różnice między bohaterami, co dodatkowo zachęca do czytania dalszej części historii. Nie mam pojęcia, czy to był efekt zamierzony, czy też nie, a może zwykły wymysł mojej chorej wyobraźni, ale moją uwagę przykuło, że obie części jakby kończą się śmiercią, choć w pierwszym akcie nie jest to tak wyraźnie zaznaczone.
No i tak, przejdźmy do tego najważniejszego, a na pewno najciekawszego.. Narracja! Kiedy ostatnio poza KO pisałaś w trzecioosobowej? xD Jak zaczęłam czytać i wiedziałam, że to Twojego autorstwa, to mój mózg usłużnie zaczął wszystko "przekładać" na pamiętnikarską.. Przeczytałam drugi raz, żeby w pełni zrozumieć sens prologu i doszłam do wniosku, że jednak ta narracja jest najbardziej odpowiednia. Nawet jeśli się trochę męczyłaś podczas pisania, opłacało się :D
Jejć, mam nadzieję, że nie zanudziłam Cię na śmierć swoimi rozkminami, których już chyba dawno nie słyszałaś.. W razie czego pytaj, a tymczasem w spokoju będę oczekiwać na ciąg dalszy i zachwycać się zdjęciami Hayde... bohaterów w zakładce. :P
Całusy,
G.
Ojej... Bardzo, ale to bardzo dawno temu pisałam w takiej narracji. Nie przepadam za nią zbytnio. O wiele lepiej czuję się w pierwszosobowej, czego nie ukrywam. :) Hayden <3
UsuńOj wiem wiem, opisy przeżyć wewnętrznych <3 xD
UsuńPrzeczytałam prolog i bardzo mi się spodobał. Zaciekawiłaś mnie i do końca nie jestem pewna nawet swoich przypuszczeń, co do historii, bo mam kilka opcji. Niemniej jednak jest to dużo plus dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńPozostaje mi tylko czekać na pierwsze rozdziały.
Pozdrawiam
No więc tak :) Dziękuję, że mnie obserwujesz (tzn mój blog). Wpadłam do ciebie i przeczytałam prolog, który bardzo mi się podoba. Nie wiem czego się czepiasz, bo wszystko do siebie pasuje, jest napisane perfekcyjnie. Co prawda nie wszystko jest jasne (i tak powinno być, w końcu to prolog) ale i tak coś zmusza do tego, aby tu wrócić. Całość kojarzy mi się z upadłymi aniołami, ale czy dobrze rozumuje nie wiem i tego dowiem się zapewne w kolejnych rozdziałach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Na początek muszę napisać, że ogromnie się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńKiedy pisałaś to w nocy, musiałaś mieć fantastyczną wenę, bo prolog jest napisany świetnie. I jeśli uważasz, że nie ma sensu, to bardzo chcę przeczytać tekst, który - według Ciebie - taki ma :) A skoro już jestem przy odbijaniu argumentów pod prologiem - zdjęcia bohaterów bardzo mi się podobają :)
Samo wprowadzenie w tę historię wcale nie jest takie jasne, ale w końcu to dopiero początek i tak powinno być. Sposób, w jaki składasz słowa jest po prostu magiczny. Lubię ten rodzaj narracji - jest strasznie trudny do napisania w dobry sposób i za to też masz u mnie dużego plusa :)
Mam kilka pomysłów, jak może się rozwinąć akcja w tym opowiadaniu, ale na razie zachowam je dla siebie i poczekam na dalszy rozwój wydarzeń :)
Wybacz, że komentuję trochę bez składu i ładu, ale ostatnio nie mam do tego głowy :)
Pozdrawiam,
Illusione
[lady-dirgel.blogspot.com]
Wow. Twoje opisy są po prostu wspaniałe. Aż brak mi słów, żeby wyrazić swoją opinię. Ten prolog wyszedł naprawdę piękny. Nie odkrywa za duża, a naprawdę intryguje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~Arcanam~ ( http://dziedzicmroku.blogspot.com/ )
Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Aż jest mi normalnie wstyd, że komentuję prolog dopiero dziesięć dni po jego ukazaniu się. Dziesięć! A chciałam kandydować do tytułu Twojej Fanki Nr 1... Mam nadzieję, że mi wybaczysz to karygodne opóźnienie.
OdpowiedzUsuńA prolog sam w sobie jest magiczny, wspaniały i wprost przecudny :) Trochę przypomina mi te wstępy przy rozdziałach na Przepowiedni Księżyca. Och, jak ja kocham ten klimat w Twoim wydaniu! Naprawdę bardzo mi tego brakowało. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego masz do tego cuda tak krytyczny stosunek. Poważnie, kochana,powinnaś być z niego jak najbardziej dumna. Tak samo jak ze zdjęć bohaterów, bo po prostu są rewelacyjne. Tylko błagam Cię - tym razem nie pozabijaj wszystkich postaci, dobrze? Bo moje biedne nerwy tego nie zniosą. A tymczasem nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału. Bardzo chcę lepiej poznać naszą dwójkę głównych bohaterów :)
Pozdrawiam serdecznie,
Lakia
Witaj ;-)
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Twojego bloga przez zupełny przypadek, ale tym razem los był wobec mnie naprawdę hojny!
Podoba mi się styl Twojego pisania. Uwielbiam, kiedy tekst naprawdę do mnie trafia.
Prolog wiele nie daje, ale chyba o to chodzi, prawda? Czekam na więcej.
Nie przejmuj się, ja też na początku tak mam ze swoimi rozdziałami. A kiedy przychodzi dzień, myślę jakby trzeźwiej i bardziej krytycznie. Taki urok.
Z miłą chęcią przeczytam następne notki.
Ściskam.
PS. Gdybyś chciała poczytać moje wypociny o losach uczennicy pewnego spokojnego mordercy, zapraszam do siebie.
[ http://kokilkaimpetyka.blogspot.com/ ]